Sezonowe obniżki i promocje we wszystkich sklepach to obecnie standard, który nie dziwi żadnego konsumenta. Ale listopadowy fenomen Czarnego Piątku stanowi zupełnie nowy poziom zakupowej ekscytacji. Na czym on polega i czy jest na co czekać – lub czego się bać?
Czarny Piątek – czym jest i skąd się wziął?
Ten nietypowy zwyczaj, ochoczo podchwycony przez wszelkiej maści producentów i sprzedawców, przywędrował do nas stosunkowo niedawno. W Stanach Zjednoczonych, skąd się wywodzi, już od połowy XX wieku uznawany był za początek okresu, w którym robi się tradycyjne zakupy na Święta Bożego Narodzenia.
Potencjał konsumpcyjny Black Friday rósł w siłę i znaczenie z dekady na dekadę, by w ostatnich kilkunastu latach osiągnąć apogeum. Tego dnia kupujący mają okazję, by skorzystać z obniżek cen, który próżno byłoby szukać w pozostałe dni roku. Wyprzedaże w największych sklepach kuszą szyldami obiecującymi o 50%, 75%, a niekiedy nawet 90% mniejsze kwoty na metkach.
Black Friday w Polsce – święto dla portfela?
Od kilku lat mamy okazję obserwować, jak obsesja zakupów w Czarny Piątek ogarnia stopniowo cały kraj. Co więcej, dotyczy to zarówno sklepów stacjonarnych, jak i ich dynamicznych konkurentów online. Każdy, kto kiedykolwiek zapisał się na listę mailingową sklepu z butami, księgarni czy internetowej drogerii, już na kilka tygodni przed Black Friday otrzyma szereg maili, reklamujących niesamowite wyprzedaże.
Do co najmniej połowy z nich dołączone będą kupony zniżkowe, a elektroniczny zegar na górze wiadomości spotęguje poczucie, że mamy do czynienia z okazją, która nie powtórzy się przez cały następny rok. Czy warto ulegać tym emocjom? Zdobycie wymarzonej bluzki, roweru czy telewizora po cenie wielokrotnie niższej, niż zwyczajowa, z całą pewnością można uznać za sukces. Ale z pewnością nie warto podchodzić do zjawiska szaleństwa Black Friday w sposób bezkrytyczny.
Jak przetrwać Czarny Piątek z głową?
Właściciele sklepów, marketów czy galerii handlowych to doświadczone marketingowo osoby – trudno byłoby oczekiwać, że tego jednego dnia będą rozdawać swój towar za darmo. By Black Friday skończył się dla nas z uczuciem zadowolenia, nie rozpaczy z powodu debetu na koncie, warto uważnie porównywać ceny do tych, które obowiązywały na kilka tygodni przed wyprzedażami.
Może się bowiem okazać, że oczekiwana promocja jest niczym więcej, jak tylko sprytną sztuczką reklamową, a oszczędności, których się spodziewaliśmy, istnieją tylko… w naszych głowach. Czy to wystarczający powód, by zrezygnować z zakupów? Oczywiście, że nie – ale spróbujmy przy tym trzymać się własnej listy priorytetów, a Czarny Piątek będziemy wspominać wyłącznie dobrze.